Gratulujemy sympatycznej Beatce ukończenia morderczego rajdu wokół najwyższego szczytu Alp!
The North Face Ultra Trail du Mont Blanc (UTMB) to jeden z najtrudniejszych ultramaratonów terenowych w Europie. Uczestnicy muszą pokonać 168 kilometrów, a łączne przewyższenie to 9600 m. Trasa wiedzie malowniczymi szlakami Alp i przebiega przez trzy państwa: Szwajcarii, Francji i Włoch.
Czekamy na więcej informacji, a osobiście zapewne Beatka opowie o UTMB na kolejnym naszym „Nocku”, w którym uczestniczy od I edycji.
Zgodnie z wcześniejszymi planami na sierpniowe wspinanie udaliśmy się w Alpy Delfinackie, masyw Ecrins. W ramach obozu KW Poznań we Francji napierali mieszkańcy Grodu Lecha: rodowity gnieźnianin endrju i słoik (słoiczka?) z Poznania, Jaga. Teren już znaliśmy z wypadu sprzed dwóch lat, milion możliwości, stabilna pogoda, nic tylko cisnąć. Co też uczyniliśmy, padło kilka krótszych i dłuższych wielowyciągów (do 500 m) w bezpośrednim sąsiedztwie naszej bazy Allefroide, trudności 5c do 6b.
Poznaniacy prócz wspinu dorzucili do swojego dorobku kilka via ferrat i szczytowanie na czterotysięczniku Barre de Ecrins. Odwiedziliśmy też kilka rejonów skałkowych, które jeszcze szerzej otworzyły nam oczy na potencjał tego regionu. W skałach sieknęliśmy dziesiątki dróg w porywach do 7a (a dokładniej w jednym porywie hehe…).
Ktoś najwyraźniej przekonany o konieczności poddania mojej osoby mumifikacji (już czas?) albo przynajmniej krioterapii, zapier…olił nam dwa śpiwory puchowe z namiotu… Reszta nocy była mocno rześka…
Nowo nabyty czerwony autobus firmy Renault dał radę (mimo drobnej awarii i zrzucie prawie całego oleju silnikowego na niemieckiej autostradzie, ale okazuje się, że renówki mogą też jeździć bez oleju hehe…). A panoramiczny dach dostarczył widoków zapierających dech w piersiach! Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku znów tam się udamy 🙂
Wyjazd w składzie: Tomasz Leśniczak, Arkadiusz Michalak i Dariusz Maciejewski wraz z ośmioma innych osobami z zespołu Ararattrek zdobyliśmy szczyt ARARATU 5137m n.p.m.
Lot z Berlina do Istambułu mieliśmy z piątku/sobotę 20/21.06. Dalej samolotem do Van a następnie busem 3h do Dogubeyazit. Nocleg w hotelu i rano wyjazd w góry, najpierw busem około 1,5h, następnie przepak plecaków na konie i pieszo do C1 na wysokości 3200m n.p.m. Poniedziałek poświęciliśmy na aklimatyzację tak więc z C1 wejście na 4000m n.p.m i z powrotem. Wtorek z C1 do C2, który rozbiliśmy na wysokości 3900m n.p.m. (dużo śniegu, C2 powinien być na 4100). Z wtorku na środę o 1. w nocy pobudka a o 2. wyjście na szczyt. Po 6,5h marszu o godzinie 8:30, 25.06.2014r. weszliśmy na szczyt Araratu. Pogoda nam dopisała (co widać na fotkach) tak więc szczyt zdobyliśmy bez większych problemów (poza objawami choroby wysokościowej) – wejście łatwe, bez żadnych problemów technicznych.
Ze szczytu zeszliśmy / zjechaliśmy na dupach do C2 a następnie po godzinie odpoczynku zeszliśmy na 2900m n.p.m i przenocowaliśmy w namiotach. W czwartek około 17-tej byliśmy już w hotelu w Dogubeyazit . Kolejne dni to wycieczki po okolicy i przejazd do Van skąd samolotem do Istambułu i Berlina.
W przyszłym roku w planach (jak nie zmieni się sytuacja polityczna) – Gruzja, Kazbek.
20 czerwca nasz klubowicz Marcin Słowiński wyruszył z ekipą do Gruzji. Celem wyjazdu są wędrówki po Kaukazie oraz wejście na najwyższy szczyt tego kraju Kazbek 5033 m.
Natomiast w terminie 21-30 czerwca 2014 będzie działała wyprawa w Turcji mająca na celu zdobycie Araratu 5137 m. Skład: Tomasz Leśniczak „Leśny”; Arkadiusz Michalak; Dariusz Maciejewski. Przelot: Berlin, Istambuł, Van. Dalej busem do Dogubayazit. Wejście najkrótszą i najbezpieczniejszą drogą – południowym zboczem zajmie 3-4dni. Pierwszy obóz na 3000m n.p.ml drugi obóz na wysokości 4000m n.p.m.; szczyt 5137m n.p.m.
Przy okazji setnej/tysięcznej/milionowej/ miliardowej wizyty w Podlesicach (24-25 maja 2014, z powodu XVII Walnego Zebrania Delegatów PZA) odkryłem kolejny raz skały dawno temu odkryte… mianowicie Apteka – nieciekawy, zarośnięty masyw, lecz z bogatą historią, w bezpośrednim sąsiedztwie Turni Motocyklistów oraz parkingu naprzeciw Jaskini Głębokiej, otrzymał kolejną odsłonę! Ten Ogród Króla Leara, który kilka razy odwiedzałem w latach dziewięćdziesiątych, został na nowo wyekwipowany, zrewitalizowany, odsłonięty dla naszych oczu! Przypominający mury obronne dawnego zamczyska ciąg skał oferuje obecnie wspinanie zarówno dla początkujących jak i starych wyjadaczy, niebanalne ściany – nie brakuje tu obitych ekstrem (do 6.4) jak i dróg dla wielbicieli TRAdów. Warto zajrzeć – kilkaset metrów z Podlesic i świetna alternatywa dla wyślizganej Góry Zborów! Są tam nawet drogi dwuwyciągowe! Apteka znów odżyła!
W powiecie gnieźnieński wielbiciele dwóch kółek mają do dyspozycji 286 km szlaków rowerowych. Na stronie www.powiat-gniezno.pl zamieszczono informacje o szlakach oraz przewodnik pdf:
Cały system szlaków oparty jest na pięciu dużych pętlach startujących i kończących się na rynku w Gnieźnie. Wszystkie szlaki rozpoczynają swój bieg przy Powiatowym Centrum Informacji Turystycznej w Gnieźnie, i dalej rozchodzą się gwiaździście. Co ciekawe, cztery duże pętle podzielone zostały szlakiem łącznikowym w taki sposób, aby umożliwić rowerzystom wybranie dwóch wariantów – dłuższego i krótszego. W związku z tym, zostały one też odpowiednio oznakowane. Oprócz kolorowego prostokąta informującego nas na jakim szlaku się znajdujemy, oznakowanie zostało autorsko uzupełnione o symbol cyfrym„1” i „2”. „1” oznacza główną pętlę szlaku, tę dłuższą, natomiast „2” łącznik lub inaczej mówiąc, krótszą wersje szlaku. „2” spotykamy już na trasie i wtedy możemy zdecydować czy mamy jeszcze siłę i chęci, by jechać dalej „1” czy może skracając dystans wybieramy wariant z „2”.
W sumie oznakowano ok. 286 km szlaków z czego główne pętle to:
Na tegoroczne rozpoczęcie sezonu wspinaczkowego wybrałem się wraz ze znajomymi z Torunia, do Słoweńskiego rejonu wspinaczkowego Ospu. Głównym naszym celem było wspinanie się w sektorze Misja Pec. Ściana ta oferuje wspinanie głownie w przewieszeniu, a więc o charakterze wytrzymałościowo-siłowym. Pierwszy kontakt ze ścianą sprawił, że byłem nieco przerażony, brak wytrzymałości, a przede wszystkim brak wspinania się z liną dawał się we znaki. Jednak emocje szybko zostały ostudzone, bo przecież był to pierwszy wyjazd w sezonie, tak więc trzeba było pokonać odpowiednią ilość metrów po nieco łatwiejszych drogach w celu rozwspinu. Plan ten przyniósł odpowiedni rezultat, bo z każdym dniem w skale czułem się pewniej, a i kaczucha aż tak nie pęczniała. Ostatecznie udało mi się poprowadzić kilka ciekawych i wartościowych dla mnie dróg:
Rodeo 7a OS
Sreca vrtnice 7a+ RP
Ribalton 7a+ RP
Tortuga A 7b RP
Nido 7b RP
Durango 7b+ RP
Hugo 7c RP
Hobbit 7c RP
Wspinanie na Misji polecałbym osobą wspinającym się na poziomie od 7a w górę, także wyjazd klubowy może nie wypalić hehe 😀
20-21 marca zainaugurowałem swój letni sezon wspinaczkowy niespodziewaną i krótką wizytą w skałkach południowo – zachodniej Polski. Towarzyszył mi Remik z KW Poznań, a nasz wybór padł na Skały Krucze w Karpaczu, Bobrowe Skały koło Jeleniej Góry oraz piaskowcowy kamieniołom Nowa Ziemia w… Nowej Ziemi 🙂
Serce się raduje gdy można odkryć dla siebie dziewicze metry pionu w skałach, których nigdy wcześniej nie dotykałem! Byłem przekonany, że po tylu latach wspinania już odwiedziłem wszystkie rejony, ale jednak nie… Ostatnie 2-3 lata obfitują w odwiedziny nowych rejonów, sieją te skały czy co? Co chwilę w mediach i leśnych ostępach pojawiają się nowości!
Krucze Skały w Karpaczu miałem okazję już odwiedzić – kapitalny rejon na rozwspin, dwa mury skalne i sporo średnio-trudnych dróg świetnie obitych – tu topo.
Nowa Ziemia – pierwszy raz zawitaliśmy tam z Jagodą latem 2013, teraz była kolejna okazja przekonać się, że wspin w piachach różni się diametralnie od wspinu w Sokołach czy na Jurze, piasek kula się pod palcami, chwyty typu „utrzymam-nie utrzymam”. Warto odwiedzić Nową Ziemię bo jest po drodze z Gniezna w Sokoły i zawsze to kolejna lekcja pokory dla wspinacza. Można się zdziwić 🙂 Do działu TOPO na naszej stronie www dodałem opis tego rejonu.
Bobrowe Skały – jestem wniebowzięty! Nie miałem pojęcia o istnieniu tego rejonu! Malowniczo położony, atmosfera piknikowa, widoki na Karkonosze cudowne!!! I sporo wspinania zwłaszcza tradowego. Rzadko odwiedzany rejon, świadczą o tym naskalne porosty i ostra skała. Na dwie – trzy wizyty dróg nie zabraknie i tych obitych i tych tradowych. Tutaj link do topo.
Pozdrowienia dla Rzędkofilów niemających pojęcia o istnieniu innych rejonów wspinaczkowych